Jak choroba może być przyjacielem? – takie pytanie zadał mi, w lekkim stanie oburzenia po wglądzie na okładkę książki, znajomy z kręgu umysłów, które nie przyjmują niczego, co jest ponad wszelkie schematy, co wykracza poza standardową naukę.
Nie wiem. Dopiero zaczęłam czytać. Jak przeczytam, to Ci powiem – odparłam, zdenerwowana niezapowiedzianą wizytą, która naruszyła moje godziny pracy w systemie home office. Byłam w trakcie czytania przedmowy, która po prostu mnie porwała. Poczułam głód szybkiego przeczytania tej książki, chęć sycenia się jej treścią. Bo to, co z tej książki bije, zmienia stosunek człowieka do choroby, oczywiście jeśli człowiek mądrze odbierze jej przekaz.
Pojawienie się choroby zazwyczaj nas blokuje. Choroba jest jak znakSTOP, który rujnuje dotychczasowy tryb życia, a po pewnej przerwie wystawia znak START na drodze ku lepszemu życiu. Osobiście się o tym przekonałam, gdy moja dusza zbuntowała się na bycie białą niewolnicą korporacji i wywołała wypadek, który unieruchomił mnie na pół roku – dokładnie na tyle, ile potrzebowałam na podjęcie decyzji, że nigdy więcej tam nie wrócę. Moja decyzja była szokiem dla rodziny, która nie mogła pogodzić się z faktem, że porzucam karierę w koncernie, który w tamtych latach był na trzydziestym trzecim miejscu największych firm świata. Posłuchałam siebie, a nie życzliwych doradców – i być może dzięki tej decyzji dziś robię to, co kocham, no i nigdzie już nie gonię, bo mi żaden szef gonić nie nakazuje.
W tej książce dowiecie się co oznacza dla Was lub Waszych bliskich konkretna jednostka chorobowa. Pewne treści będą dla Was być może zaskakujące, szokujące, dziwaczne, niedorzeczne. Jednakże w moim odczuciu są one prawdziwe. Dla mnie ta książka jest niezwykle fascynująca, aż prosi się o rozbudowanie w kilka tomów. Polecam wszystkim ludziom, w szczególności nałogowym klientom rynku OTC czy też lekko na reklamę podatnym.