Już starożytni Słowianie stosowali tak zwaną zimowa magię, która pozwoliłaby na to aby z nastaniem cieplejszych wiosennych dni, zapanowało wszędzie potężne szczęście. W tym właśnie celu, nasi przodkowie wrzucali do wydrążonego przez zwały śniegowe i skutej mrozem ziemi dołu zbitego koguta, który miał zabawiać podziemne królestwo Hadesa, pozwalające z wiosną na dobre uprawy zbóż.
By uspokoić boga słońca
We wspomnianym celu uspokojenia boga słońca, pradawni Słowianie urządzali sobie skakanie przez ogień. Działania te miały sprowadzić radość na ludzi radość, szczęście a także dobrobyt poprzez uzyskanie należytych plonów z zasianej zbożem niwy.
Przed okresem I wojny światowej
W okolicach Stawu Kunowskiego, Jan Grzęda mawiał tamtejszym ludziom, aby podczas okresu zimowego, wychodzili oni na leżące pod pierzyną śniegową pole i kłaniali się jemu, by wiedziało ono, że musi za te pokłony wiosną dołożyć wszelkich starań, by jak najwięcej dać z siebie należytego plonu. Mieszkająca tam Felicja Dulębianka, piękna puszysta kobieta, postanowiła aż trzy razy dziennie chodzić na pole i kłaniać się mu, by na wiosnę zebrać trzy razy więcej plonu niż pozostali sąsiedzi. Pewnego razu tak się kłaniała i tak się wyginała na tym polu, że idący tamtędy obcy człowiek z innej wsi myślał, że ta kobieta chce zaspokoić swoją potrzebę fizjologiczną więc zaczaił się on w krzakach i patrzył się na ową kobitkę. Ponieważ niczego się on nie dopatrzył, odezwał się on do niej w taki sposób…ty piękna dziewucho…cóż się ty tak rusosz…czyśby wzięła cię ochota… na jakiegoś kurdę chłopa….
Felka tak się przestraszyła tego głosu, że już nigdy sama na pole nie wychodziła. A od tej pory we wsi utarło się takowe powiedzenie…Jak się Felka poruszała…to chłopa z grobu usłyszała…
W Łącznej
W tamtejszej miejscowości przed I wojną światową mieszkał Stefanek Kuciapa. Aby zapewnić sobie urodzaj po nastaniu okresu zimy, wzywał on na pomoc dobre wróżki i dobre duszki, aby zapewniły mu one należyty urodzaj. Pewnego razu, zastukała do niego Kasia pulchniutka kobitka, która poprosiła go ona o łyk gorącej strawy bo jak mu mówiła, od kilku dni nic w ustach nie miała. Stefanek tak się ucieszył, ponieważ pomyślał, iż on ją poczęstuje gorącą zupa, tak więc ona odwdzięczając się mu za pyszny obiad, razem z nim będzie błagać dobre wróżki o pomoc. Tak się wspomniana para do siebie zbliżyła, że wkrótce nie pomogły żadne wzywania wróżebne, bo na wiosnę zamiast podwójnych plonów z pola, miał podwójne gęby do wykarmienia Stefanek, któremu urodziły się bliźniaczki.
Ewa Michałowska -Walkiewicz