Nie jest to książka zwykła. Nie jest to kurs zwyczajny. Nie jest to publikacja, którą czyta się jednorazowo i na szybko. Nie jest to szkolenie, jakich jest pełno na rynku. Z pewnością jest to pozycja, która powinna powstać dawno temu – jestem przekonana, że na jej powstanie czekało wiele kobiet na całym świecie, nawet jeśli nie wiedziały one, że Marianne Williamson kiedykolwiek ją napisze… a napisała ją, jak sama podaje, dzięki Oprah Winfrey, która „wyznaczyła jej [książce] kierunek i nakreśliła jej [książki] wizję”. Jest to zatem „dar od Oprah Winfrey”.
Przed zapoznaniem się z kursem myślałam, że jego zalecenia mnie nie wciągną, że nie dam się złapać na 21-dniowe czytanie książki, każdej lekcji innego dnia. Mogłam przeczytać ją migiem, ale wtedy nie poczułabym jej mocy i unikatowości, ani tego, że jest jakby napisana specjalnie dla mnie, kobiety plus size, która nawet jeśli schudnie, to nie potrafi „utrzymać idealnej wagi na zawsze”.
W tej publikacji wszystkie rozdziały prowadzą do Boga. Dotrą do Ciebie teorie, o których zapewne gdzieś kiedyś słyszałaś, ale nie dopuszczałaś ich, lub je odrzucałaś – takie jak: „(…) Jeśli boisz się świata, będziesz odczuwać przewrotną przyjemność w posiadaniu ciała, które cię od niego odgradza (…)”. Dotrą do Ciebie też sygnały, mówiące o tym, że jesteś istotą wyjątkową i zasługujesz na piękne, szczupłe ciało… a w finale ujrzysz światło… Tylko pozwól sobie zanurzyć się w treści tego kursu, pozwól się autorce przeprowadzić przez każdą duchową lekcję, poczuj, że jest to książka napisana wyłącznie ale i nie tylko dla Ciebie…
Tagi: odchudzanie