Pomarańczowa wersja Kobiety Puszystej funkcjonowała w latach 2009 (wiosna) – 2015 (wiosna). Arturze, dziękuję! Była to druga wersja projektu, pierwsza sklecona przeze mnie w 2008 roku na edytorze WYSIWG nie nadawała się na dłuższą metę – stanowiła jedynie zalążek Kobiety Puszystej, której prawie nikt nie dawał szansy na przetrwanie z uwagi na ideę pod prąd, niezgodną z kanonem ówczesnego piękna. Pomimo wielu emocji, pozytywnych i negatywnych, jestem dumna, że jako zbuntowana pionierka trendu Plus Size, w jakimś sensie przyczyniłam się do zmiany postrzegania kobiet noszących rozmiary Plus, że byłam świadkiem wielu cudów samoakceptacji.
Kilkakrotnie rozmyślałam o porzuceniu Kobiety Puszystej. Przyznaję się do tego. Przylgnęła do mnie tak mocno, że mówiono o mnie “o, przyszła Kobieta Puszysta; o, idzie Kobieta Puszysta”. Posądzana byłam o dyskryminację rozmiaru zero. Także o rozpasanie Polek. Sam Redaktor Naczelny Expressu Ilustrowanego na rozmowie kwalifikacyjnej w sprawie pracy ironicznie zaproponował wspólną akcję mającą na celu upasienie społeczeństwa… Na każdym kroku napotykałam na brak zrozumienia misji portalu. Pojawiały się też bezczelne kradzieże moich e-pomysłów. Byłam tym wszystkim zmęczona.
Inspiracją do zmiany była wieść o kompletnym obrobieniu mojej dupy przez osoby podające się za dobrych znajomych. Tak, mojej dupy, bo Kobieta Puszysta to redakcja jednoosobowa. Nie sądziłam też, że wywołuję aż tak dziwne emocje, zwłaszcza, że trzymam się od świata bardzo z dala… To, czego nie doceniają bliscy, doceniają zupełnie mi obcy – do końca żywota swego niegodnego, właśnie za Kobietę Puszystą, mam prawo korzystać z tytułu: