Piękna opalenizna to marzenie chyba każdej kobiety. Lubimy się podobać a muśnięta słońcem, brązowa skóra zdecydowanie robi wrażenie. Niestety w okresie wiosennym, często nie ma okazji do opalania, a gdy nawet pogoda dopisze, to nie zawsze znajdziemy czas, by ją wykorzystać. W tym wypadku z pomocą przychodzą nam dwa rozwiązania – solarium i samoopalacze. Które wybrać i dlaczego warto dobrze zastanowić się przed podjęciem decyzji? O tym w dzisiejszym wpisie!
Solarium, czyli nie do końca zdrowe opalanie
Na temat solarium wiele już zostało powiedziane. Nie da się ukryć, że nie jest to najbezpieczniejsza forma budowania opalenizny. W internecie znajdziemy wielu zwolenników tego rozwiązania, ale badania wskazują jasno – nadmierne korzystanie z lamp UV może prowadzić do raka skóry. Oczywiście rozsądne korzystanie z solarium znacznie minimalizuje ryzyko, nie znaczy to jednak, że problemów nie będzie. Nowotwór to oczywiście skrajność, ale negatywny wpływ solarium na skórę można zauważyć już po kilku wizytach. Wysuszona, popękana skóra, przebarwienia, czy znany nam wszystkim nienaturalny kolor opalenizny, jak widać wad można wymieniać bez liku. Czy jest jakaś inna, lepsza alternatywa? Zawsze możemy sięgnąć po samoopalacz.
Samoopalacz, czyli złocista skóra w płynie
Skoro już wiemy, że korzystanie z solarium nie jest najlepszą opcją, musimy znaleźć coś, co skutecznie zastąpi nam lampy UV, gdy słońce nie dopisze, lub nie starczy czasu na opalanie. Doskonałą opcją może okazać się samoopalacz. Dostępny w niemal każdej aptece specyfik gwarantuje nam w pełni bezpieczną opaleniznę, czego nie możemy powiedzieć ani o opalaniu naturalnym, ani tym na łóżku z lampami.
Korzystanie z samoopalacza jest proste i nie wymaga od nas godzin spędzonych na hamaku, czy kocu. Raz nałożony opalacz przynosi efekty już po 2 godzinach, a po 6 od nałożenia osiąga pełnię intensywności.
Jak działa samoopalacz?
Wiedząc już, czym jest samoopalacz, warto powiedzieć sobie nieco więcej o jego działaniu. Otóż opalenizna pozyskana tą metodą, znacznie różni się od tej uzyskiwanej poprzez naturalne opalanie. Nie chodzi oczywiście o sam koloryt skóry, gdyż ten prezentuje się równie atrakcyjnie, co nabyty drogą kąpieli słonecznych. Chodzi o sam proces uzyskiwania pożądanego koloru. Otóż w przypadku opalania tradycyjnymi metodami lub przy użyciu solarium nie jesteśmy narażeni na szkodliwe promieniowanie UV, oparzenia i wysuszenia, nasza opalenizna powstaje całkowicie w wyniku reakcji chemicznych. Cała magia dzieje się za sprawą związku cukrowo-dihydroksyacetonowego, czyli DHA. Związek ten wchodzi w reakcję z aminokwasami zawartymi warstwie rogowej naskórka, barwiąc skórę na piękny brązowy kolor. Warto pamiętać, o tym, że tak zabarwiony naskórek podlega procesom złuszczania, przez co z czasem opalenizna blednie i trzeba ją odnawiać.
Jak wybrać dobry samoopalacz?
Wybierając samoopalacz warto wybierać świadomie. Korzystanie z tanich produktów, niskiej jakości może doprowadzić do powstawania nieestetycznych plam. Pierwszą kwestią, na którą musimy zwrócić uwagę, jest dobór odcienia kosmetyku do naszej karnacji (jasnej lub ciemnej). Drugą sprawą jest fakt, iż na rynku znajdziemy samoopalacze w różnej formie, od kremów i żelów po spraye i pianki. Jaką formę samoopalacza wybrać? To już kwestia cery, do skóry suchej lepiej sprawdzi się krem, który nie tylko zapewni nam piękną opaleniznę, ale także odpowiednie nawilżenie. Cera tłusta z kolei powinna wybierać pianki, które w przeciwieństwie do kremu, nie pozostawią na skórze uczucia lepkości.
Podsumowując. Korzystanie z samoopalacza to znacznie lepszy, zdrowszy sposób niż opalanie w solarium. Ważne jest jednak to, aby korzystać z produktów sprawdzonych, przetestowanych, z wiarygodnych źródeł, najlepiej z drogerii, lub np. internetowej apteki https://www.cefarm24.pl/samoopalacze.html. Wtedy mamy pewność, że nasz samoopalacz dostarczy nam dokładnie tego, czego szukamy.
Źródło: Artykuł partnerski