Skarpety to oczywiście element ubrania, który zakłada się na stopy. Jest to bardzo dobra ochrona przed zimnem, a także ochrona przed otarciami stóp które może być spowodowane obuwiem. W okresie Księstwa Warszawskiego, żołnierze polscy nazywali je napalusznikami, gdyż znane im były z codziennego użytku jedynie onuce.
Czasy starożytne
Starożytni Grecy nosili skarpety wykonane ze sfilcowanej sierści zwierząt, natomiast Rzymianie owijali stopy paskami skór lub miękkich tkanin. Dopiero w II wieku n.e. rzymskie skarpetki (nazywane udones) były szyte, by następnie wciągnąć je na stopy. W Europie w V wieku n.e. skarpety były noszone jedynie przez księży misjonarzy, którzy wędrując często marzli. Najstarsze skarpety zrobione na drutach, to tak zwane skarpety koptyjskie pochodzące z Egiptu. Przełomem w wytwarzaniu skarpet było wynalezienie maszyny dziewiarskiej w 1589 roku, przez angielskiego duchownego Williama Lee. Miała to być pomoc dla kobiety, którą kochał, a która z racji swoich obowiązków nie miała dla niego czasu. Kolejna rewolucja w produkcji skarpet to rok 1938. Wytwarzany przez firmę DuPont nylon, zawładnął rynkiem skarpeciarskim, ponieważ do tej pory skarpety wytwarzane były z jedwabiu, bawełny i wełny, co powodowało nadmierne rozciąganie się tej części garderoby. Dzisiaj bardzo trudno wyobrazić sobie życie bez skarpet.
Świętokrzyskie modroki
W Suchedniowie przed wiekami mieszkała pani Babilona, która robiła skarpetki z niebieskiej włoczki. Nazywała je ona modrokami, a okoliczni mieszkańcy chętnie dokonywali ich zakupu u wspomnianej pani. Pewnego razu przybył do pani Babilony Bolesław Kranik, prosząc ją o rękę. Zanosząca się od śmiechu kobieta, dala mu na drogę kilka par modroków i tak za nim zaśpiewała….drogi Bolesławie….już po twojej sprawie….najedz się kiełbasy….wdziej modroki na kulasy…..odchudź swe brzuszysko….w tym temacie wszystko.
Biznes pani Jolaśki
Szczególnie grube nogi miała pochodząca z Krynek pani Jolaśka. Podczas II wojny światowej, robiła ona na drutach skarpety, sukienki i swetry dla siebie oraz na tak zwany zarobek. Pewnego razu musiał zatrzymać się w jej izbie oficer niemieckiej armii, który miał w swoim ekwipunku tylko jedną parę onuc. Widząc panią Jolaśkę, która zręcznie wykonywała swoje robótki z wełny poprosił on ją, aby mu zrobiła za należytą opłatą coś na nogi, gdy upierze on sobie wspomniane onuce. Jolaśka mając ogromne serce zgodziła się mu przyjść z pomocą. Szybko wykonała mu grube skarpety, a dodatkowo wrobiła mu delikatny wzór przypominający polny kwiat. Niemiecki oficer, przyjął skarpety od pani Jolaśki, a na odchodne powiedział…..ten kwiat zawsze mi będzie przypominał twoją piękną twarz, która tak strasznie się mnie bała podczas mojego tu pobytu.
Majtasy czy skarpetasy
Mieszkała niegdyś pod Warszawą piękna pulchniutka Marta, która zajmowała się tkaniem przeróżnych rzeczy na drutach. A że była grubiutka, wszystko musiało być przez nią wykonane w odpowiednim rozmiarze. Pewnego razu, przybył do pani Marty kominiarz i gdy zobaczył przez nią wydziergane olbrzymiego rozmiaru skarpety i majtki, nie wiedział czy to jest jedna część garderoby, czy to coś innego . I taki ułożył on na ten temat wiersz….czy to gacie czy skarpety…takie wielkie że o rety….gdzie się wsadza te cudeńka…głowa mi od tego pęka…. czy na dupci rozmiar 6 …czy na nogi …no i cześć.
Ewa Michałowska- Walkiewicz