Nowy Rok, to kultywowane na całym świecie święto, przypadające na dzień 1 stycznia każdego roku. W Polsce jest to dzień wolny od pracy. Na całym świecie, nastanie Nowego Roku rozpoczyna się życzeniami składanymi sobie przy wystrzałach szampana.
Rzymskie zwyczaje
Zwyczaje hucznego rozpoczynania Nowego Roku, wywodzą się z czasów starożytnego Rzymu. Jego mieszkańcy czcili w ten dzień boga Janusa, któremu powierzono opatrzność nad bramami otwierającymi wszystkie początki. Wiele krajów, tłumaczy imię boga Janusa, nazwą styczeń inaczej mówiąc ten pierwszy. Wyznawcy prawosławia i grekokatolicyzmu, posługujący się kalendarzem juliańskim, witają Nowy Rok 14 stycznia. Bawią się oni wówczas na tzw. małankach pijąc nie szampana a czerwone wino, symbolizujące bogactwo.
W Pakosławie
W Pakosławie w niewielkiej mazowieckiej miejscowości, mieszkała przed wojną gruba Felka zwana potocznie Gała. Ona to co roku organizowała bale noworoczne. Zabawy trwały u niej w domu do północy, zaś potem wszyscy jej uczestnicy wyruszali na kulig. Felka wgramoliła się na kuligowe sanie, którymi powoził Maniek Krupa, uwielbiający szybką jazdę konną. Felka wcale nie przestraszyła się tym faktem. Gdy tylko Maniek strzelił z bata, od razu Felka w górę nogi podniosła, następnie wiatr zawiał jej szeroką spódnicę zabierając jej falbaniaste majtasy, które zawisły na pobliskim drzewie. Od tej pory w Pakosławie utrwalił się wszystkim wierszyk mówiący….Felka na kuligu, jak dostała drygu…..zgubiła majciaki z tego morał taki…nie wchodź babo w sanie Krupy…bo pokażesz światu du……
Jolka z Gośką
Najgrubsze kobiety w Zakopanem, mieszkał y w Willi u starego Świtka. Przed wojną prowadziły one pensjonat o smacznej nazwie Śledzik. A że obie panie lubiły gotować, waga ich także przekraczała z lekka granice normy. Pewnego wieczoru Nowego Roku 1937, przyjechał do Śledzika młody dżentelmen z miasta Kielce, by pobawić się z lekka i zapomnieć o smutkach roku ubiegłego. W oko wspomnianemu kawalerowi wpadła Gośka. Gdy tylko ona podeszła do stolika jegomościa z Kielc, ten od razu delektował się wyglądem jej pulchnego dekoltu. Nikt wcześniej nie wiedział że Gośka chodziła prosząc o porady intymne do starej Pauliny Sitko, która mawiała że jak chłop czymś bryzgnie to trzeba uważać, bo w ciążę można zajść. Obsługując jegomości z Kielc, Gośka podała mu rosół, a Jolka przyniosła tarty czarny pieprz. Gość poprosił Jolkę, aby mu dopieprzyła gorący posiłek. Jolka zapatrzona w cekinowe ubrania gościa tak zaczęła pieprzyć rosół jegomościa, że ten jak nie kichnie, to cały pieprz rozbryzgał się po stole. Gośka wnet podniosła larum krzycząc….o laboga gwałtu heca….kiedym stała koło pieca…..dmuchnął facio z miasta Kielce….i nic nie wiem z tego więcej…..w ciąży jestem chyba tera…..bo bryzgnęła ta cholera….Jolce też zabryzgał lica….zabryzgana jej spódnica….obie chłopa mieć nie możem….chyba mu coś urżnę nożem….
Bal u Irka Gwizdka
Irek Gwizdek w małej miejscowości Rudnik od połowy lat dwudziestych ubiegłego wieku, posiadał karczmę o nazwie Kogutek. Co roku zbierała się w Kogutku ferajna okolicznej młodzieży, która hucznie fetowała nastanie Nowego Roku. Pewnego razu do karczmy prowadzonej przez Irka, przyszła Danka Owsikowa, która zamiast zażywać zabawy noworocznej, bawiła swój wzrok patrząc na krzątającego się wokół gości Irka. Ułożyła ona zatem taki oto wiersz….Kiedy dopadł mnie raz smutek, poszłam tam gdzie jest Kogutek….Irek sprawił moje smutki, nalał wina nalał wódki….lecz kogutka nie pokazał….a pijanej wyjść mi kazał. Taki był ten Rok Nowiutki, bez kogutka same smutki. Gdzie jest Irka kogucisko, co popsuło w życiu wszystko…..on wtem krzyczy….odpuść Danka znajdź innego se kochanka….poślubiłem Małgorzatę…..bo ja wolę te pyzate…..do Kogutka przyjdź na płatki….mały kogut Małgorzatki.
Ewa Michałowska- Walkiewicz