Magda nosi ogromny rozmiar. Na serio ogromny. Większy niż mój kiedykolwiek. Wyobrażałam sobie jaka jest, co czuje „między wierszami” i jakie są jej najskrytsze pragnienia. Tak mocno ją przywołałam, że w nocy w śnie napadli mnie kosmici, powiedzieli „złapaliśmy kolejną Magdę”, wrzucili na stół operacyjny i zaczęli odsysać tłuszcz. W realu w wyniku kompletnego zaczytania przydeptałam moje okulary, a co za tym idzie – zainteresowanym mogę podać, która to firma produkuje odporne na wagę ciężką szkła i oprawki (ale tylko prywatnie, by nie siać czegoś w rodzaju kryptoreklamy).
Magda jest przed trzydziestką. No co, upasła się już w dzieciństwie. To tak jak ja. Na dodatek jest zdolna, pracowita – można rzec, że to gwiazda w firmie, o wielkim potencjale i nieograniczonym morzu pomysłów graficznych. Gwiazda, która ma na nowe mieszkanie, modne ciuchy i buty – no i masę żarcia, uwielbiająca „parkować” przy przekąskach. Gwiazda, która zawsze ratuje w firmie tyłki swym współpracownikom, bo każdy wie, że Magda skończy projekt. A towarzysko? No cóż, raczej wstyd jest się z Magdą pokazać… Tymczasem marzy ona o miłości, napotyka na „młode piękne chętne męskie ciałko” i wdaje się w coś, czego romansem zbytnio nazwać nie można, bo raczej oparte jest na słowie sex.
Magda ma babcię, którą bardzo kocha i przez którą jest kochana. Babcię, dla której jest piękna i idealna. Ma też chudą matkę, kobietę na wiecznej diecie i gimnastykach, która za wszelką cenę chce się upodobnić do Moniki Olejnik. Matkę, która ciągle dogryza za otyłość, każe się odchudzać, kupuje w prezencie przymałe sweterki. Ojca, który pojawił się po latach – kompletnie nieświadomy istnienia swej córki – który doznał szoku na jej widok, nie tyle jej jako córki – ale rozmiaru, który nosi. No i jeszcze kogoś, kto objawi się na samym końcu – ale tego nie zdradzę, gdyż byłaby to kradzież radości Waszego czytania książki.
„Gruba” to historia lekka w czytaniu, wciągająca, bardzo prawdopodobna – bo ileż to nas, kobiet puszystych, wpada w wir pracy, robienie kariery, a może nawet w pracoholizm? Ileż z nas pragnie pokazać, że – nie będąc posiadaczkami “chodliwych” figur typu “Twiggy” – jesteśmy wiele warte, że pragniemy tolerancji i akceptacji ze strony bliskich (nie wspominając o społeczeństwie ogólnie). Że marzymy o zdrowych relacjach z matkami… A miłość? Najwyższa jakość życia… tak ogółem… nie pozostaje mi nic, jak zachęcić Was do lektury…
Tagi: nadwaga, otyłość