¾ kobiet wstydzi się wszystkiego, ¼ kobiet nie wstydzi się niczego. Taki jest wynik mojej mini sondy przeprowadzonej ukradkiem, bez wiedzy i woli zainteresowanych. A dlaczego ukradkiem? Ponieważ przy pierwszych próbnych wypowiedziach pań zauważyłam, że są one odwrotne od faktów. Panie wstydliwe głoszą swą odwagę, zaś panie mniej wstydliwe spuszczają oczy przy wypowiedzi i niemal mną rąbek fartuszka w ręku. Dlatego też „ukradek” był najlepszym sposobem na dotarcie do prawdy.
Wiem już, że wstydzimy się piersi i pup. Te, które mają małe chciałyby mieć większe, posiadaczki dużych usiłują je na gwałt zmniejszyć. Stosują przeróżne wybiegi bieliźniane, garderobiane, a nawet odsysania i operacje plastyczne. Dlaczego, pytam, po co? I małe jest piękne i duże jest piękne, dlatego właśnie jesteśmy różnorodne, aby było w czym wybierać.
Wstydzimy się również wykonywanej pracy, braku pieniędzy, niepozornego mężczyzny przy naszym boku i wielu innych rzeczy. A ja znów pytam, dlaczego? Wszystkie „na wynos” wiemy, że żadna praca nie hańbi, bieda uszlachetnia, a niepozorny pan jest super inteligentnym super samcem.
Namawiam do niewstydzenia się! A co, nie dość w życiu problemów, żeby jeszcze się wstydzić? Nie koniecznie zaraz musimy być takie, jak ta ¼, która nie boi i nie wstydzi się Boga, ani ludzi, ani nawet policji, ale ukróćmy trochę nasze skrępowanie ubiorem, partnerem, sytuacją materialną czy sylwetką. Bierzcie przykład ze mnie. Nie powiem ile ważę, ale dużo, nie powiem z kim się spotykam, ale jest chętny, nie powiem ile zarabiam, ale marniutko i co? I się nie wstydzę, a co!
Jolanta Miśkiewicz
Tagi: kobiety