czyli kulturowe źródła niechęci do własnej cielesności
Czemu kobiety tak bardzo nie lubią swoich ciał? Czemu prawie każda ma sobie coś do zarzucenia? Hasła typu: „Osiem sposobów na piękne ciało”, „Wygraj z cellulitem”, „Lifting Jonowy – rewolucyjny preparat odmładzający”, „Sprawdzone rady na młodzieńczy wygląd” – to tylko niektóre z tych znalezionych w gazetach, pismach kobiecych, czy portalach internetowych. Wydaje się, że kobiety są w stanie zrobić wszystko, poddać się każdemu zabiegowi, aby tylko wyglądać lepiej i lepiej. Aby ich ciało zmieniło się w ideał, a sylwetka osiągnęła perfekcyjność. Jakiś czas temu telewizja polska rozpoczęła emisję programu pt. „Chcę być piękna”. Dr. Andrzej Sankowski – specjalista, chirurg plastykiem odpowiadał za operacje uczestniczek programu. Interia.pl przeprowadziła z nim wywiad, w którym powiedział on, że najczęściej, największym problemem dla tych pań są: nieodpowiedni nos, obwisły brzuch oraz za małe i mało jędrne piersi. Jednak z przerażeniem również przyznał, że kiedy te kobiety dowiedziały się o tym, że wszystkie operacje będą za darmo, chciały w sobie zmienić absolutnie wszystko, poprawić całość – od czubka głowy po pięty. Czy rzeczywiście aż tak bardzo się sobie nie podobamy, czy też może jesteśmy wytworem kultury, mody? Wg psychiatry Ryszarda Mroczka ostatnio obserwuje się wzrost liczby pacjentów korzystających z chirurgii plastycznej, a wynika to z coraz większej presji kulturowo-środowiskowej. Czy zatem tak jest tylko w naszym kraju? W krajach europy zachodniej? Czy też może kobiety w innych kulturach mają sobie tak samo wiele do zarzucenia? Jak podchodzą do swoich ciał kobiety Azji, Ameryki Południowej, czy Japonii? Jak kształtowało się podejście kobiet do ich ciał na przełomie wieków?
Otóż upiększanie ciała ludzkiego stało się sztuką już w starożytności. Starożytni fascynowali się pięknem ludzkiego ciała i dbali o to, by zachować jak najdłużej swoją urodę. Sztukę tę rozwijano i uczono jej. W starożytnym Egipcie stworzono ideał kobiecego piękna, który charakteryzował się smukłą sylwetką, długimi nogami i wąskimi biodrami. Idealna kobieta powinna była mieć jasną karnację skóry, dlatego unikano słońca, aby nie zostać posądzonym o prostactwo. Kobiety pudrowały twarz jasną ochrą, a następnie rysowały na niej niebieskie żyłki, aby uwydatnić delikatność skóry. Oczy obrysowywały czarną kredką, aby nadać im kształt migdału. Malowały usta i barwiły brwi. Aby uwydatnić swą kobiecość, Egipcjanki malowały na czerwono swe sutki. Tak jak dziś, ówczesne kobiety martwiły się pojawiającymi się zmarszczkami i robiły wszystko aby się ich pozbyć, bądź sprawić aby nie były widoczne. Za taki ideał piękna uchodziła królowa Nefretete, żona Echnatona, władcy z XVIII dynastii. Twarz Nefretete pomalowana jest w jasnej tonacji, na tle której zdecydowanie odcinają się oczy – podkreślone ciemną kredką, nadającą im kształt migdałów. Jej brwi są wygolone i narysowane ołówkiem z czarnego węgla. Usta pomalowane na jaskrawy czerwony kolor, z dokładnie obwiedzionym konturem. W Grecji, podobnie jak w Egipcie ceniono jasną karnację, dlatego kobiety pudrowały ciało i stosowały wybielające kremy. Tutaj po raz pierwszy wyodrębnił się zawód, którego przedstawiciele zajmowali się wyłącznie kosmetyką. Byli to niewolnicy wykształceni przez lekarzy i kapłanów, którzy odpowiadali za pielęgnację ciała i urody greckich obywateli. Od Greków zasad kosmetyki nauczyli się Rzymianie. W dziełach literackich tamtego okresu można znaleźć porady jak dbać o urodę. I tak na przykład w dziełach Owidiusza spotykamy porady, by na czerwone policzki stosować puder, a na blade róż, jest tu także recepta na krem odmładzający złożony z jaj, grochu i miodu. W innym dziele tego samego autora czytamy, że: „piękność nie wszystkim jest dana z łaski niebios, z bogów ręki, wiele kobiet musi sztucznie potęgować swoje wdzięki, najpiękniejsza z kobiet gaśnie, jeśli zabiegów nie czyni”. Podobnie w Japonii kobiety malowały na biało twarz i te części ciała, które wystawiane były na widok, a usta i policzki barwiły na czerwono, rzęsy zaś i powieki na czarno. W Chinach wynaleziono tusz do rzęs, lakier do włosów i do paznokci. W średniowieczu kult ciała upadł a jedynymi krajami, które przywiązywały wagę do urody były kraje wschodu. I tak na przykład w Arabii kobiety nakładały na twarz maseczki, które miały spowolnić starzenie się. Na szczęście nie na długo kobiety zapomniały o swych ciałach i już w renesansie powróciło dbanie o ciało i urodę. Zaczęły się pojawiać traktaty o przeróżnych metodach upiększania, często graniczących z magią.
Okresem, kiedy wybitnie zaczęto upiększać swe ciała był barok. Kobiety robiły wszystko, aby być wiecznie młode i mieć łagodne twarze z kokieteryjnym i ciepłym spojrzeniem. Używały przeróżnych kosmetyków, aby zapewnić sobie wesołą aparycję. Również w oświeceniu, pomimo iż była to era rozumu i filozofów nadal kontynuowano sztukę upiększania ciał. Przejmowaną się nią do tego stopnia, iż, we Francji doszło do zamieszek z powodu ilości mąki zużywanej przez arystokratów do pudrowania fryzur, a co według ludu doprowadziło do niedostatku żywności. W tym okresie triumfy święciło wszystko, co było przeciwne naturze. Swe ciała malowano, korygowano, pudrowano na wszelkie możliwe sposoby. Puder nakładano dosłownie na wszystko, by nadać twarzy modną bladość, ukryć zmarszczki, oznaki starzenia się, a także siwe włosy. Dla kontrastu do upudrowanej na biało twarzy, używano duże ilości tuszu do rzęs, ołówka do brwi i szminki, a także różu. Na twarzach i dekoltach damy przyklejały „plasterki piękności”, które zwane były muszkami. Można było je mieć w każdym możliwym kształcie: gwiazdki, motylka, czy serduszka. Robiono to po to, aby zakryć wszelkie blizny, wągry i pryszcze.Wraz z końcem Rewolucji Francuskiej w XVIII w. rozpoczęły się olbrzymie społeczne przemiany w Europie. Wszystko, co ceniła arystokracja, czyli gorsety, peruki, krynoliny, róż, puder, szminki… wszystko to zaczęło uchodzić za wulgarne, a gdzie niegdzie nawet za nielegalne. Kobieta wieku XIX była przede wszystkim matką, żoną i porządną panią domu. Ważnym miejscem kobiecego ciała, do którego zaczęto przykładać dużo uwagi, stał się dekolt, który pudrowano, podkreślano żyłki, pociągając je lekko niebieskim barwnikiem, tak, aby skóra wyglądała na bardzo delikatną.
W dzisiejszych czasach sztuka upiększania ciał to nie tylko kosmetyki, tatuaże, ale także medycyna i operacje plastyczne mające na celu przedłużenie młodości i jędrności ciał. Ale przecież nie przez całe życie nasze ciało jest nam obce i niemiłe. Jako dzieci raczej wygodnie czujemy się w swoich skórach, uczymy się swoich ciał, poznajemy siebie i świat. Nieco gorzej jest już w okresie dojrzewania, kiedy to w wielu przypadkach dziewczęta dowiadują się, że nasze ciało jest o wiele bardziej cenione niż nasz umysł. Zaczynają wtedy zachowywać się w określony sposób i niestety coraz częściej, już w tak młodym wieku ich priorytetem jest dążenie do doskonałości, jaką jest posiadanie idealnej sylwetki, perfekcyjnych piersi i cudownie gładkiego ciała. To kultura i społeczeństwo sprawiają, że te młode, dorastające kobiety już na wstępie do swojego życia skupiają się na swoim ciele, na doprowadzeniu go, często pomimo ogromnych cierpień i wyrzeczeń, do doskonałości. Czytają gazety, oglądają reklamy i wszędzie słyszą, że to właśnie dzięki idealnemu wyglądowi osiągną wszystko, zdobędą świat. Jeśli ich ciała dalekie są od doskonałości, mogą przestać je lubić i zacząć „karać” poprzez gwałtowne odchudzanie się i doprowadzanie się do wycieńczenia. Wiele z nich, a także i tych starszych kobiet, poświęca pieniądze, czas i energię próbując sprostać wymaganiom współczesnego wizerunku kobiety, często narażając przy tym zdrowie i życie. Paradoksalne jest to, że rzadko kiedy, kobiety te osiągają wymarzony ideał. Nawet, jeśli dla otoczenia wyglądają już tak, że lepiej być nie może, im zawsze coś przeszkadza. Zawsze pozostaje coś do wycięcia, do poprawienia, do naciągnięcia. Dodatkowo czas nie biegnie na ich korzyść, a to także niekorzystnie wpływa nie tylko na ich ciała, ale i na psychikę.
Uroda to jednak naczelna wartość naszej konsumpcyjnej kultury. Ludzie ładnie, łatwiej są akceptowani przez społeczeństwo. Szybciej osiągają sukcesy i łatwiej się pną po kolejnych szczeblach kariery. Warto zatem inwestować we własną urodę, poprawiać to, czego nie dopracowała natura. Oferta lekarska jest bardzo bogata: zmiana kształtu nosa i uszu, odsysanie tłuszczu z bioder, korekta powłok brzusznych, odchudzanie ud, podnoszenie policzków, plastyka powiek. Zdarzające się często powikłania, nie stanowią czynnika odstraszającego. Kobiety i mężczyźni podejmują ryzyko, dają się kroić i zszywać, aby zwiększyć swoją atrakcyjność, zbliżyć się do wymarzonego ideału piękna.
W 1959 roku na rynek weszła lalka Barbie, tysiące kobiet chciało wyglądać tak jak ona i tysiące poddawało się operacjom plastycznym, aby zbliżyć się do ideału. Jedna z nich stała się nawet sławna. Niejaka Cindy Jackson. Poddała się trzydziestu ośmiu operacjom plastycznym. Wyprofilowała kości policzkowe, zmieniła kształt nosa, podbródka, powiek i oczu. Powiększyła biust, zmniejszyła podbródek i dolną szczękę. Wielokrotnie wstrzykiwano jej botulinę, kolagen i odsysano tłuszcz z bioder, ud i górnej części ciała. Wyrównała i wymodelowała zęby. Panią Jackson owładnęła obsesja piękna, które widziała w kolorowych magazynach, telewizji i w swojej ukochanej Barbie. Dlatego znosiła ból, aby uzyskać to, czego tak bardzo pragnęła – idealne piękno. Zamierzony efekt udało jej się osiągnąć. Odtąd udzielała porad dotyczących operacji plastycznych. Występowała w telewizji i na pokazach mody. Stała się żywą lalką Barbie.
Większość ludzi współczesnego świata nie jest zadowolona ze swojego ciała. Większość chce coś w sobie zmienić, aby wyglądać, tak jak sobie wymarzyli. Za pomocą wszelakich technik medycznych naprawiają skazy, blizny i szramy. Korygują wady swej urody i poprawiają każdy jej mankament. Starość stała się powodem do wstydu, dlatego zmarszczki, siwe włosy i przygarbiona sylwetka stają się wrogiem współczesnego kultu piękna. Wydaje się, że fizyczna i powierzchowna atrakcyjność, jest najważniejszą, jeśli nie jedyną wartością. Czy to jednak prawdziwa wartość? Przecież człowiek, który kocha jedynie nasze ciało, nie powinien być wart naszych myśli. I również cytatem kończąc „O takim wciąż marzę, co całość ogarnie i duszy latarnię spod zmysłów wygarnie. Takiemu ja oddam wśród łez i duszę i seks” – śpiewano w Kabarecie Starszych Panów i czy nie o to przede wszystkim powinno nam chodzić?
Źródła:
Uroda.onet.pl
Kobieta.interia.pl
Foto: wallpaperswide.com
Tagi: kobiety